poniedziałek, 29 sierpnia 2011

9.-A ja jestem twoją dziewczyną. No, chyba… że tak nie jest… że dalej udajemy…

Szybko wymówiłam zaklęcie teleportacji i skupiłam się na ruinach zamku. Szeroko się uśmiechnęłam widząc stary zamek.  Zaczęłam wchodzić na szczyt pagórka na którym znajdowało się zamczysko.  Nagle zachwiałam się i upadłam na ziemię. Poczułam ukłucie w kostce, a potem usłyszałam ciche przekleństwo.
-Cholera…- powiedziałam i podniosłam wzrok. Chłopak podszedł bliżej i pomógł mi wstać. –Ślisko tu- wymamrotałam i stanęłam na nogach. Niestety zaraz podniosłam nogę czując w niej mocny ból, przeszywający kostkę.-To kostka.-spojrzałam na Willa. Jego włosy były jak zawsze w nie ładzie co wprawiało mnie w zachwyt. Patrzałam jak się schyla i ogląda moją kostkę.
-Skręciłaś ją- oznajmił.-Możesz chodzić ?-spytał podnosząc się do pozycji stojącej.
-Nie…- odpowiedziałam szczerze. Nie mogłam jej postawić, a co dopiero oprzeć się na niej. Nastolatek wziął mnie szybkim ruchem na ręce, a ja się do niego przytuliłam. Jak miło było poczuć jego bliskość.
-Idziemy do pielęgniarki… znowu.-powiedział. Przytuliłam się jeszcze mocniej, by poczuć jego zapach. Jego woda kolońska, tak pięknie pachniała.
-Przepraszam… Naprawdę mi przykro-czekałam, aż mi odpowie, ale on był nieugięty. Kontynuowałam- Will… Ja…- spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem. Momentalni umilkłam i spojrzałam w jego wściekłe oczy.
-Ty nic nie rozumiesz… Zależy mi na tobie jak cholera, a ty mi nie ufałaś na tyle, żeby powiedzieć, że widziałaś śmierć mojego przyjaciela!- krzyknął. Postanowiłam powiedzieć mu wszystko co czuję.
-A ty jesteś na tyle głupi, żeby nie zauważyć, że cię kocham idioto!- wrzasnęłam.-I byłam zazdrosna o Anie, bo macie taki dobry kontakt! Bałam się, że mnie odtrącisz!- cicho odetchnęłam po czym zaczęłam się wyrywać.-Puść mnie!- krzyknęłam.  Ruszyłam powoli, cicho pojękując z bólu.
-Nie dasz rady sama!- krzyknął za mną Will.
-Dam. Odwal się ode mnie!- zrobiłam kilka kolejnych kroków i upadłam na ziemię. –Nienawidzę cię!- krzyknęłam na niego w złości.
-Ja cię też! Nie mogę o tobie zapomnieć!- warknął i wszedł na mnie okrakiem. Już chciałam się uśmiechnąć, ale się powstrzymałam.  Złapał moje dłonie swoimi i przyłożył do ziemi.
-To znaczy, że też mnie kochasz.-powiedziałam już spokojniej.  Na moich ustach pojawiał się coraz to większy uśmiech. Zaczęłam się wyrywać by uwolnić dłonie i móc go przytulić. Niestety nie miałam dość siły.
-Wiem! Ale za cholerę nie wiem jak ci to powiedzieć! Zrobię to tak!- czemu nadal krzyczał? Nie maiłam czasu o tym myśleć, bo już czułam na swoich wargach jego słodkie usta. Czując, że puścił moje ręce obróciłam go, tak że teraz ja byłam u góry.-Jedna zasada z mojej strony. Masz mi mówić o wszystkim! –krzyknął.
-Ja też mam zasadę. Masz ze mną porozmawiać o problemie, a nie od nich uciekać głupku.!- warknęłam i pocałowałam go. Swoje dłonie zatopiłam w jego gęste włosy, a czując jego dłonie na mojej pupie uśmiechnęłam się pomiędzy pocałunkami.
-Tylko ty-szepną cicho.
-Umierałam z tęsknoty…- wyszeptałam.

***

Każdą wolną chwilę spędzałam w towarzystwie Willa i przyjaciół. O dziwo  nawet Stevie zaczęła z nim rozmawiać bez wyzwisk.  Siedziałam przy stole, na stołówce wraz z całą paczką w tym Stevie, która teraz się do niej wliczała. Ostatnio coraz rzadziej zdarzały mi się wizje, a Will dalej powtarzał, że mam mu mówić o wszystkich.
-Zoey jesteś gotowa do zaliczenia z wróżbiarstwa?- spytała Judy i przytuliła się do Arona. Nie mogłam się na nich napatrzeć. Byli doskonałą parą.
-Średnio. Ostatniego wieczoru byłam zajęta.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do Willa, który mnie przytulił. Spojrzałam zaskoczona na Stevie nie widząc żadnej reakcji.-Stevie żadnego ble… fuu… Czy coś?- dziewczyna tylko pokiwała przecząco głową i zaczęła grzebać w spaghetti. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę po czym wyszliśmy z stołówki i rozeszliśmy się. Szłam już w stronę Sali na kolejną lekcję, gdy zorientowałam się, że zapomniałam zeszytu z wróżbiarstwa.
-Zapomniałam zeszytu zaraz wracam.-powiedziałam do Stevie i pobiegłam w stronę jadalni.
-Tak… Wszystko idzie zgonie z planem… Pogodzili się… Tak, mam ich na oku… Will to idiota nic nie podejrzewa…- wzięłam głęboki wdech i zaczęłam zachowywać się całkiem normalnie- Kończę. Narka.- powiedział cicho i się minęliśmy. Nie docierało do mnie to co usłyszałam, a zwłaszcza to kto to wszystko mówił. To nie mogła być prawda. Musiałam się przesłyszeć. Biegłam w stronę Sali od wróżbiarstwa z łzami w oczach. Zagryzłam wargę by powstrzymać się od łez i zwolniłam krok wchodząc na główny hol. Uczniowie byli już w klasach. Powoli weszłam do swojej klasy i usiadłam w ławce.

***

Całą lekcję myślałam o tym czy powiedzieć Willowi o tym co podsłuchałam.  Postanowiłam zrobić to następnego dnia gdy ochłonę i będę mogła racjonalnie myśleć.  Dzisiaj Stevie miała korki z czarnej magii więc wracałam sama. W połowie drogi do akademika poczułam ból głowy. Mimo to szłam dalej. Gdy jednak ból jeszcze mocniej napierał na mnie przyklękłam i uparłam się plecami o ścianę.
Dwóch mężczyzn w pelerynach stało przede mną i rozmawiało. Pod ścianą siedziałam ja i patrzałam na nich z przerażeniem.
-Co z nią zrobimy?- spytał jeden z nich doskonale znałam ten głos. Zadrżałam na wspomnienie dziwnej rozmowy telefonicznej obok stołówki.
-Jak myślisz? Zabawimy się, a potem… Zabijemy.- powiedział i spojrzał na dziewczynę w kącie.-Myślisz, że Willowi by się to podobało?- spytał ten sam i ukląkł przed dziewczyną. Drugi stanął twarzą do mnie i już byłam pewna kim jest.
-Zostawcie go w spokoju.!-mój głos był mi tak obcy. Wyczułam w nim tyle nienawiści i wściekłości co nigdy.
Otrząsnęłam się i podniosłam do pozycji stojącej. Zaczęłam biec w stronę akademika chłopców. Gdy natknęłam się na Arona stanęłam naprzeciwko niego i spojrzałam na niego wściekle.
-Jak mogłeś?- spytałam. -Byłeś jego przyjacielem…, a Judy?- czułam jak do oczu napływają mi łzy. Jeszcze dziś na obiedzie miałam ich za przykładną parę, a on ją tylko wykorzystywał. Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę jednej z wnęk.
-Więc wiesz?- przytaknęłam i zaczęłam się wyrywać.- Cokolwiek powiesz komukolwiek o mnie, a nie zabiję cię, a twojego ojca.- zamarłam na chwilę, ale zaraz potem odezwałam się.
-Nie odważysz się.-nadgarstek zaczynał mi drętwieć.
-Założymy się?- w jego oczach widziałam radość z tego, że robi mi krzywdę. Na jego ustach widniał uśmieszek, a on sam zapewne śmiał się w duchu ze mnie. Wypuścił mnie i rozejrzał się w koło. Przyłożył mi do usta palec i zaczął nim jeździć po twarzy.- Pamiętaj.-powiedział mi cicho do ucha i pocałował w czoło. Gdy tylko zniknął za rogiem opadłam na ziemię. Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Jednak wiedziałam czego nie mogę zrobić.  Nie mogłam powiedzieć o niczym ani Stevie, ani Willowi, ani nikomu. Życie mojego ojca było ważniejsze od mojego. Wyjęłam z kieszeni telefon i odczytałam wiadomość, która właśnie do mnie przyszła.
,,Pamiętaj o ojcu”- wstałam szybko i wbiegłam do akademika chłopców. W salonie zastałam całą paczkę łącznie z Aronem. Nie miałam zamiaru unikać spotkań z nim. Will podniósł się i podszedł do mnie.
-Co się stało?- spytał.- Masz całe czerwone oczy.- zamrugałam kilka krotnie i się uśmiechnęłam.
-Jak ty się o mnie martwisz.- pocałowałam go delikatnie w usta.-Nic po prostu okres mi się spóźnia, boję się, że…- chłopak wybałuszył oczy i spojrzał na mój brzuch. Wybuchłam śmiechem.-Głuptasie ja mam tak zawsze. Nie bój się. Nie jestem w ciąży.-widać było, że odetchnął z ulgą. Pociągnął mnie do siebie do pokoju i usiadł na łóżku. Przyciągnął mnie do siebie tak, że siedziałam mu na kolanach.
-Pamiętaj, że masz mi mówić o wszystkim.-powiedział pomiędzy pocałunkami w szyję. Obróciłam się do niego przodem i usiadłam na nim okrakiem.
-Wiem.- pocałowałam go w usta i mocno przytuliłam. Cieszyłam się, że mam na kim polegać.- Wiem.-  powtórzyłam. Chłopak wtulił się w moją pierś, a ja napawałam się jego pięknym zapachem.  Nie wiedziałam co robić. Musiałam mu powiedzieć. Bałam się. Może Aron by się nie dowiedział zaryzykowałam. -Will?- chłopak podniósł wzrok i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Tak kotku?- powiedział i posadził mnie na łóżku po czym usiadł obok mnie. Oparłam głowę o jego ramię. Postanowiłam powiedzieć mu tylko o telefonie i sprawdzić jak zareaguje.
-Słyszałam rozmowę Arona z… kimś.- spojrzałam na chłopaka, a na jego twarzy zobaczyłam tylko uśmiech.
-Iii…?- przełknęłam głośno ślinę.
-Oni coś knują przeciwko tobie.- mina chłopaka z poważniała. Podniósł się gwałtownie i stanął naprzeciwko mnie.
-Aron był u mnie przed tobą.  Powiedział, że podsłuchiwałaś go.-spojrzał przez okno.-On jest moim przyjacielem. –stanęłam przed nim i złapałam go za dłonie.
-A ja jestem twoją dziewczyną. No, chyba… że tak nie jest… że dalej udajemy…- czułam jak zbiera mi się na płacz. Zacisnęłam dłonie w pięści.
-Nie… Zoey. Ja cię kocham naprawdę, ale ufam Aronowi. Nie każ mi wybierać.
-Masz mi tylko zaufać!- krzyknęłam. Czułam jak po moich policzkach kapią łzy. Wybiegłam z pokoju. Omijając salon spojrzałam na wszystkich i nie zauważyłam tak Arona. Wybiegłam szybko z salonu. Słysząc za sobą kroki przyspieszyłam.
-Zoey!- krzyczała Anie. Prze nikłam przez mur i wbiegłam do swojego pokoju. Zaraz po tym usłyszałam pukanie do drzwi. –Co się stało?- spytała dziewczyna.
-On mi nie wierzy!- krzyknęłam przez łzy.-Wyjdź… proszę..-wyszlochałam. Usłyszałam tylko zamykanie drzwi.

__________________________
 Od Oli: Czy mi się podoba?? Może być,nie należy do najlepszych, ale najgorszy też nie jest. Jest przeciętny i tyle. Cztery strony w wordzie. Nie całe. Nie mam nic więcej do dodania...
Następny: Jemi:)

4 komentarze:

  1. To źle,że jej nie wierzy... Eh. Rozdział naprawdę świetny ! Czekam na nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo matko :D Jakie fajne :d

    OdpowiedzUsuń
  3. Super !
    Czekam na nn.
    Julia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi też się strasznie podoba ;)
    Haha :D Też czekam na kolejny rozdział :) Postaram się napisać jak najszybciej :P

    OdpowiedzUsuń