środa, 10 sierpnia 2011

6. Myślałem ,że już nie mam omamów ale ona tak samo fałszuje jak Anie i nawet ma identyczne oczy…


                                                         Will

            Mgła powoli zakrywała całą okolicę. Westchnąłem i oparłem głowę o szybę. Piękne , wiecznie zielone niziny rozciągały się długimi pasmami. Kontrastowały z nimi drzewa których liście zaczynały żółknąć, przybierając kolory jesieni. Już niedługo…
Zerknąłem na śpiącą Zoey.
-Czemu taka jesteś ?- Zapytałem głaszcząc jej ciemne włosy.- Czemu chcę przy tobie ciągle być i cię bronić choćby własną piersią ?- Delikatnie drgnęła i przytuliła się do mnie mocniej.
Dlaczego ona jest dla mnie taka ważna ?
Pytania, pytania…a gdzie odpowiedzi ? Oto kolejne pytanie.
-Może odpowiedzi są bliżej niż myślisz…- Usłyszałem. Wzdrygnąłem się przestraszony. Drzwi od naszego przedziału były otwarte. Stała w nich ładna blondynka z walizką w ręce.
-Mogę się dosiąść ?- Przytaknąłem i się do niej uśmiechnąłem. Pasma złocistych włosów spadały na jej delikatnie zaokrąglone ramiona. Pełne usta wygięły się w uśmiechu. Szybko go odwzajemniłem. Wyjęła z torby podręcznej książkę. Okładka głosiła „Cień Wiatru” Carlos Ruiz Zafón.
-Może ją po prostu kochasz ?- Zapytała nie odrywając od niej wzroku.
-Ja nigdy nie kochałem…Nie wiem jak to jest.- Mruknąłem ilustrując jej piersi. Uśmiechnęła się.
-„Obca osoba widzi nas takimi, jakimi jesteśmy , a nie takimi, jakimi staramy się jej wydać.”- Przeczytała przejeżdżając szczupłym palcem po jednej ze stron.- Wiem kim jesteś i co próbujesz ukryć przed samym sobą i przed światem Williamie.- Spojrzałem na nią przerażony.
-Skąd znasz moje pełne imię ?
-Sam mi je wyjawiłeś…- Szepnęła uporczywie przewracając kolejną stronę książki. Patrzyłem na nią zaskoczony. Nagle podniosła głowę i spojrzałem jej głęboko w ciemne oczy.- Nie poznajesz mnie ? 
Moje serce zaczęło bić mocniej. Nie jestem pewien czy z przerażenia czy raczej ze zwykłego natłoku emocji. Uporczywie przeszukiwałem w swojej pamięci śladu tych oczu lub tego tajemniczego uśmiechu.
-Niemożliwe…-Szepnąłem. Dziewczyna ponownie się uśmiechnęła i powiedziała.
-Możliwe Will…Odnalazłam cię.
-Anie…(czyt. Eni)- Poruszyła twierdząco głową.- Jak mnie odnalazłaś ?! Co ty tu robisz ?!- Krzyknąłem podekscytowany. Zoey niespokojnie się poruszyła.
-Może najpierw mnie przytul co ? W końcu minęło już 8 lat…- Podszedłem do niej i mocno do siebie przytuliłem. Usłyszałem jak ktoś chrząka. Odwróciłem się i ujrzałem zdziwioną minę Zoey.
-Zoey, to moja przyjaciółka z dzieciństwa… Anie to Zoey moja dziewczyna.- Zoey niepewnie na nią spojrzała ta uśmiechnęła się do niej ciepło i pomachała.
-A teraz opowiadaj…- Mruknąłem siadając na moim poprzednim miejscu poklepując miejsce obok mnie.- Czemu wyprowadziłaś się nic nie mówiąc mi , ani Loganowi ?
-Nie chciałam ckliwych pożegnań… Dobrze wiesz ,że sobie z nimi nie radziłam. – Uśmiechnęliśmy się równo wspominając.- Więc wyjechałam. Zostawiłam ci kartkę ,że was znajdę i tak oto jestem !
-Ale jak to zrobiłaś ?- Zapytałem z niedowierzaniem. Wyjęła z buta różdżkę i nią się zaczęła bawić.
-Magia…-Szepnęła.- Gdy dowiedziałam się ,że chodzicie do szkoły magii z internatem pomyślałam „Czemu nie.”.
-Będziesz się tu uczyć ?- Pokiwała głową. Uściskałem ją przyjaźnie, ta zmierzyła mnie wzrokiem i mruknęła.
-Wyprzystojniałeś… I w końcu jesteś ode mnie wyższy.-Zaśmiałem się.
-Ty też wyładniałaś…A gdzie twoje okulary ?-Wytknęła na mnie język.- Dobrze ,że zapuściłaś włosy. Logan zawsze cię do tego namawiał.- Na wspomnienie o nim delikatnie zaróżowiała.


                                                               ***

            Przez całą drogę Zoey mało się odzywała patrzyła tylko z ukosa to na mnie to na Anie. Gdy już weszliśmy do budynku szkoły mruknąłem.
-Muszę pomóc się tu odnaleźć naszej zgubie.- Powiedziałem odciągając ją kawałek dalej od blondynki.- Złapię cię jutro na jakiejś lekcji.- Powiedziałem i pocałowałem ją w usta. Przytaknęła i ruszyła przed siebie.
-Ok.…najpierw chcesz iść zobaczyć z kim masz pokój czy Logana ?
-Zdecydowanie to drugie.- Spojrzałem na nią ciepło. Gdy byliśmy dziećmi Logan zawsze się podkochiwał w Anie a ona w nim. Gdy w końcu im uświadomiłem ten fakt…Anie zniknęła po tygodniu, a Logan nie mógł się z tego otrząsnąć.
            Cicho weszliśmy do pokoju. Anie stanęła w korytarzyku i czekała aż ją zawołam.
-Logan ? Jesteś ?- Zapytałem wrzucając torbę pod łóżko. Po chwili mój przyjaciel wyszedł w samych spodniach i z rozczochranymi włosami z łazienki.
-No…-Mruknął.- Wróciłem wczoraj…Urządziliśmy z chłopakami imprezę i ledwo co żyję…Jestem tak niewyspany.
-Przywiozłem coś ci…Całkiem przypadkiem znalazło się w moim przedziale i pomyślałem ,że się ucieszysz jak to zobaczysz…- Spojrzał na mnie jak na wariata.
-Co ty kombinujesz ?- Uśmiechnąłem się i krzyknąłem.
-Chodź ! – W pierwszym momencie gdy weszła jej nie poznał.
-Stary…Myślałem ,ze jesteś z Zoey. Przerzucasz się na blondynki ?- Ta spojrzała na niego groźnie.- Nie żeby coś…Jesteś strasznie ładna ale on ma dziewczynę.
-Logan…Nie poznajesz mnie ? „Okularnica to mała dziewica”- Zaśpiewała a ja ryknąłem śmiechem. Śpiewałem tak z Loganem przed tym jak się zaprzyjaźniliśmy w trójkę. Ten spojrzał na mnie z niedowierzaniem i mruknął.
-Myślałem ,że już nie mam omamów ale ona tak samo fałszuje jak Anie i nawet ma identyczne oczy…
-Stary…to jest Anie nadal tak samo fałszuje i ma takie same oczy…-Mruknąłem a ten się na nią rzucił i zamknął w mocnym uścisku.


                                                                  ***


            Leżałem na podłodze obok Logana.
-Nie wierze…- Mruknął mój przyjaciel i przystawił głowę do leżącej obok niego Anie.- Tak daleko się wyprowadziliście ?
-Yhym…-Mruknęła. Patrzyłem zamyślony w sufit.- Will…-Mruknęła.- To cię ciągle męczy ?
-Jakie „TO” ?- Zapytał Buldog.
-Nie wie czy się zakochał w Zoey…- Mruknęła.- Co czujesz gdy ją widzisz ?- Uśmiechnąłem się na wspomnienia.
-Radość, serce zaczyna mi walić jak głupie a gdy ją pierwszy raz pocałowałem…
-Myślałeś o jej cyckach.- Powiedziała i zaczęła się śmiać. Spojrzałem na nią spod byka.
-Ja tu się przed wami otwieram a ty mi wyskakujesz z takim czymś ?- Patrzyła na mnie z ukosa.- No ok.… myślałem ale to tylko na początku.- Zachichotała. Podniosłem się z podłogi i mruknąłem.- Już wam nic nie powiem.- Kierowałem się ku korytarzowi kiedy usłyszałem głos Anie.
-Will , Will…nic się nie zmieniłeś…- Odwróciłem się na chwilę aby posłać jej uśmiech kiedy moje spojrzenie przyciągnęły złączone ręce przyjaciół.
Cholerna miłość…Jest wszędzie.-  Pomyślałem i z uśmiechem wyszedłem z pokoju kierując się w moje ulubione miejsce.


 ____
Od Jemi: Rozdział tak trochę wyrwany z rzeczywistości ale to nic :) Całkiem mi się podoba :) I tyle mam do powiedzenia :) Teraz Zoey się zrobiła ciut zazdrosna ;D
Następny: Olka :) Mam nadzieję ,że masz jeszcze jakieś pomysły :P

5 komentarzy:

  1. O matko... To mnie zaskoczyłaś...
    Przeważnie pomysły mam od razu, a tu...
    Będzie trzeba coś wymyślić :)
    Mi się podoba:D
    Trochę krótki, ale nie szkodzi:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz racje rozdział trochę wyrwany z rzeczywistości...Ale to nic :) Fajnie opisane :)
    Julia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo boże ;D Jakie to piękne ;D Haha :D

    OdpowiedzUsuń
  4. nono ;d fajowy rozdział, tylko dość krótki jak na cb ;p

    OdpowiedzUsuń