czwartek, 8 września 2011

10. Musimy być gotowi na wszystko…nawet na śmierć…

                                                     Will

            Siedzieliśmy całą paczką w salonie który znajdował się w męskim akademiku. Zamknąłem książkę od Czarnej Magii którą mi podała Anie aby pokazać ile musi się nauczyć.
-Powodzenia mała…-Zaśmiałem się oddając ja jej. Podszedł do mnie Aron i powiedział.
-Musimy porozmawiać.- Starałem się przeniknąć go spojrzeniem ale w końcu wzruszyłem ramionami i poszliśmy do mojego (czytaj wspólnego z Loganem) pokoju.
-Co się dzieje ?- Zapytałem siadając na moje łóżko. Aron podszedł do okna i powiedział.
-Chodzi o Zoey.- Uniosłem jedną brew.
-Co z nią nie tak ?
-Ostatnio się zachowuje naprawdę…dziwnie.-Widząc moje pytające spojrzenie kontynuował.- Dziś zostałem dłużej w jadalni ,żeby spokojnie pogadać przez telefon a ona mnie podsłuchiwała. Przed przyjściem tu robiła mi wyrzuty ,że cię okłamuje i oszukuje. Naprawdę nie wiem o co jej chodzi. Lubię ją. Może z nią o tym porozmawiasz ?- Spojrzałem na niego zaskoczony.
-Dobra…jeżeli chcesz.- Wróciliśmy do salonu. Ciągle myślałem o słowach przyjaciela. Po chwili jednak uznałem ,że po prostu o tym pogadam z Zoey i tyle. Może ma okres…Kobieta zawsze wtedy ma jakieś humorki. Nigdy nic nie wiadomo. Nagle do pomieszczenia szybko weszła Zoe. Zerknąłem na jej długie nogi a potem na twarz. Wstałem i podeszłem do niej mówiąc.
-Co się stało ? Masz całe czerwone oczy.- Wiedziałem ,że płakała. Zbierała we mnie złość. Niech tylko dorwę tego kto ją doprowadził do łez. Ale ona tylko kilka razy zamrugała i uśmiechnęła się do mnie.
-Jak ty się o mnie martwisz…-Powiedziała i po chwili złożyła na moich ustach delikatny pocałunek.- Nic , po prostu okres mi się spóźnia i boje się ,że…- Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia i spojrzałem na jej brzuch. Czy tam coś jest ? Ta wybuchła śmiechem i powiedziała.- Głuptasie ja mam tak zawsze. Nie bój się. Nie jestem w ciąży.- Odetchnąłem z ulgą i pociągnąłem ją za rękę do mojego pokoju. Usiadłem na łóżku i położyłem ją sobie na kolana.
-Pamiętaj ,że masz mi mówić o wszystkim.- Mruknąłem całując jej szyję. Odwróciła się do mnie przodem siadając na mnie okrakiem.
-Wiem.- Przytuliła się mono do mnie i pocałowała. –Wiem.- Powtórzyła drugi raz a ja złożyłem głowę na jej piersi i zacząłem wsłuchiwać się w znany mi rytm jej serca. Nagle poczułem jak mocno wciąga powietrze i mówi niepewnie.
-Słyszałam rozmowę Arona z…kimś.- Uśmiechnąłem się do niej.
-Iiii… ?- Przełknęła głośno ślinę i wydusiła z siebie.
-Oni coś knują przeciwko tobie.- Nagle z mojej twarzy zniknął uśmiech. Zdjąłem ze swoich kolan Zoey i stanąłem naprzeciw niej.
-Aron był u mnie przed tobą. Powiedział mi ,że go podsłuchiwałaś.- Spojrzałem przez okno po czym dodałem.- On jest moim przyjacielem.- Zoey podeszła do mnie i złapała za dłonie.
-A ja jestem twoją dziewczyną. No, chyba… że tak nie jest… że dalej udajemy…- W jej oczach zaczęły zbierać się łzy.
-Nie… Zoey. Ja cię kocham naprawdę, ale ufam Aronowi. Nie każ mi wybierać.
-Masz mi tylko zaufać !- Krzyknęła. I stało się. Po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Spojrzałem na nią ostatni raz po czym wybiegła z pokoju głośno płacząc. Zdenerwowany zdjąłem z szafki moja lampkę i rzuciłem nią o ścianę. Roztrzaskała się na miliony kawałków. Usiadłem na podłodze i schowałem głowę w rękach. Drzwi się otworzyły i obok mnie pojawił się Logan. Machnął różdżką ,po chwili lampa była już cała i stała na swoim dawnym miejscu.
-O co tym razem poszło ?-Zapytał siadając obok mnie.
-Mówi ,że jej nie ufam.
-W jakiej sprawie ?
-Uważa ,że Aron knuje coś przeciwko mnie. Przecież to niedorzeczne !- Warknąłem.
-A może po prostu trudno ci w to uwierzyć. Czy Zoey miała wizje ?
-Ty też w to wierzysz ?! Przecież to Aron !
-Co my tak właściwie o nim wiemy Will ?- Zacząłem gorączkowo myśleć.- Właśnie, nic…Pojawia się nagle w szkole w ciągu pierwszego roku i zakochuje się w naszej przyjaciółce Judy. Dzięki temu trafia do naszej paczki…
-Przestań…-Szepnąłem. Wszystko składało się w jedną całość to mnie przerażało.- Nie mamy pewności…
-Właśnie. Trzeba mieć pewność. Teraz idź do Zoey i ją przeproś bo to jedyna dziewczyna którą pokochałeś…- Przytaknąłem i wstałem. Wychodząc z pomieszczenia odwróciłem się w stronę przyjaciela i mruknąłem.
-Ty i te twoje cholernie psychologiczne podejście do sprawy.- Zaśmiał się cicho. Zamknąłem drzwi i skierowałem się do akademika dla dziewcząt. Na korytarzu minąłem Anie. Nie zatrzymałem się jednak żeby z nią pogadać. Gdy byłem już pod drzwiami prowadzącymi do pokoju Zoey i Stevie zapukałem mocno. Usłyszałem głos Zoe.
-Mówiłam ,że chcę być sama Anie !- Mocno pociągnęła nosem i płakała dalej.- Idź sobie !- Położyłem głowę na zamknięte drzwi.
-To ja…-Szepnąłem. Nagle płacz ustał i słychać było siadanie na łóżku.- Chce porozmawiać kochanie.- Zbliżała się powoli do drzwi. Po chwili zamek ustąpił zobaczyłem przed sobą dziewczynę z zapuchniętymi oczami ,rozczochranymi włosami i powyginaną koszulką.
-Mogę ?- Zapytałem wskazując na pokój. Przytaknęła i mnie przepuściła. Stanąłem pod dużym oknem i czekałem aż do mnie przyjdzie. Usiadłem na duży parapet. Zoey po chwili zrobiła to samo. Była dokładnie na przeciw mnie.
-Nie lubię jak przeze mnie płaczesz…ostatnio robisz to za często.- Szepnąłem. Spojrzałem na nią i wyciągnąłem w jej stronę ręce.-Choć do mnie.-Dziewczyna chwile się wahała ale w końcu złapała mnie za dłonie. Przyciągnąłem ja do siebie i posadziłem na kolanach.- Przepraszam. Sam chciałem ,żebyś mi mówiła o wszystkim. Powinienem ci wierzyć. Ale to jest trudne…Co byś zrobiła gdybym nagle ci powiedział ,że Stevie coś przeciwko ciebie knuje ?
-Wiem ,że trudno w to uwierzyć…Ale powinieneś mi ufać.
-Ufam ci. Dlatego tu jestem. Po prostu to był dla mnie szok. Nie mówię ,że teraz zerwę kontakt z Aronem ale postaram się z Loganem coś więcej o nim dowiedzieć. Kocham cię…Tylko ty…na zawsze.
-Też cię kocham idioto.- Mruknęła i mnie pocałowała.
-Nigdy mi tak więcej nie uciekaj…- Przytaknęła i mocno się do mnie przytuliła.
-Pewnie okropnie wyglądam co ?- Zapytała i się zaśmiała wycierając ostatnie łzy.
-Dla mnie zawsze jesteś piękna…Choć wolałbym gdybyś zrzuciła te ciuchy.- Wymruczałem w jej szyję.
-Na życzenie…- Powiedziała i zdjęła bluzkę. Pocałowałem jej obojczyki po czym podniosłem i przeniosłem na łóżko.


                                                         ***

            Potarłem obolałe ramię i powiedziałem.
-Udało ci się.- Po czym rzuciłem się na Logana. Ten się zaśmiał i padł na plecy. Siedziałem na nim i przyciskałem go do ziemi.
-No dalej kochanie wyrwij mu się on nawet żaby by nie utrzymał!- Krzyczała Anie. Spojrzałem na nią podnosząc jedną brew. Buldog wykorzystując ten moment nieuwagi szybko się przekręcił tak ,że to teraz on był na górze. Zepchnąłem go z siebie nogami. Szybko wstałem i zamachnąłem się zamkniętą pięścią. Chłopak uchylił się w ostatniej chwili delikatnie przykucając. Gdy miałem uderzyć po raz drugi nagle na środek polany wszedł Matt.
-Koniec ! Starczy ! Odpocznijcie chwile.- Wziąłem od niego jeden ręcznik i podszedłem do Zoey. Mocno mnie pocałowała i powiedziała.
-Boli cię coś ? Raz mocno oberwałeś.- Złapała mnie za bolące ramie i delikatnie nim poruszyła.
-Jest…Auuua !-Zaśmiała się cicho i zaczęła mnie przepraszać.-Jest dobrze.- Zebraliśmy się w jedną zbita grupę. Usiedliśmy na polanie. Spojrzałem na rysujący się w oddali zamek.
-Dobra…myślę ,że zwykłą walkę macie opanowaną. Ale oni raczej będą używać magii.-Powiedział Młody.
-Oczywiste…-Mruknął Logan po czym Anie cicho zachichotała.
-Te treningi to dobry pomysł…Jutro zabierzcie różdżki. Będziemy ćwiczyć do upadłego. Oczywiście mowa tu też o Anie i Zoey.- Przytaknęliśmy i każdy zajął się rozmową z kimś innym. Decyzja o treningach zapadła poprzedniego dnia gdy poinformowaliśmy o naszych przypuszczeniach Anie i Matta.

-Nie wierzę…-Mruknął Matt. Anie ciągle kręciła przecząco głową.
-Skąd wiecie ?- Zapytała blondynka.
-Ja miałam wizje…a poza tym słyszałam jego rozmowę. Tylko błagam was. On nie może wiedzieć ,że wam powiedziałam bo zagroził ,że zabije mojego ojca…-Błagała Zoey. Wszyscy przytaknęli.
-Niech myśli ,że my się niczego nie spodziewamy…-Powiedział Logan.
-A może byśmy zaczęli trenować ? Żeby być przygotowani. -Powiedziałem. Wszyscy ponownie przytaknęli.- Myślę ,że on współpracuje z Ciemną czwórką. Prawdopodobnie nawet jest jednym z nich…- Logan zaczął się nad tym zastanawiać ,reszta jednak nie wiedziała o co chodzi. Zaczęliśmy im opowiadać o naszych braciach i o tym ,że chcemy ich pomścić.
-Pomożemy wam !- Powiedział Matt.
-Nie ! Wykluczone ! To niebezpieczne…nie chce ,żeby komukolwiek coś się stało. Ale dziewczyny muszą nauczyć się walczyć bo nie zawsze będziemy mogli je obronić.- Powiedziałem.
-Przestań…Will. Jestem facetem ! Sam decyduje o sobie. Pomogę wam. –Warknął Młody.
-My też nie będziemy siedzieć bezczynnie. Przydamy wam się…-Powiedziała Zoe.
-Nie. Nie pozwolę ci walczyć. Musisz jednak umieć się bronić. Jutro w nocy wyrywamy się z akademika i idziemy na polane.    

Spojrzałem na przyjaciół. Logan i Matt udawali ,że się biją a dziewczyny zawzięcie dyskutowały śmiejąc się przy tym w niebogłosy. Zerknąłem na Zoey…Taka dziewczyna zdarza się raz na milion lat. Odwróciła się w moja stronę i przywołała mnie do siebie gestem ręki. Usiadłem na trawie za nią i przytuliłem się do jej pleców.
Przede mną trudne zadanie…Tak właściwie przed nami wszystkimi, czas uporać się z przeszłością i myśleć o przyszłości. Przy tym nie możemy ponieść żądnych strat. Musimy być gotowi na wszystko…nawet na śmierć…

_____
Od Jemi: Może być :) Jest trochę krótki ale ostatnio coś nie mam zapału :) Ale spokojnie :) Jest cholernie dobrze ! :P Hahahaha :D Czas na śmierć kilku bohaterów :D Kocham te momenty ! :D Jeeeaa ! :P
Następny : Olka :*

3 komentarze: