poniedziałek, 15 sierpnia 2011

7.Bałam się, że mnie odtrącisz. Będę dla ciebie dziwolągiem.

Zoey
     Wyszłam z łazienki w ręczniku i zobaczyłam siedzącą na łóżku Stevie. Dzisiaj nie widziałam jej jeszcze w ogóle. Podbiegłam do niej i mocno uściskałam.
-No i jak tam Will?-spytała. Nie wyglądała na zbytnio ciekawą.
-Nie, to nie. Nie opowiem ci jak to straciłam dziewictwo.-na twarzy dziewczyny zobaczyłam szok. Zaraz potem wściekłość. Podniosła się z łóżka i zaczęła chodzić w tą i z powrotem po pokoju.
-Myślałam, że jesteś mądrzejsza.!-powiedziała podniesionym głosem i usiadła z powrotem na moim łóżku.-Ok. Teraz to cię zostawi na sto procent. Znając życie już się do jakiejś przystawiał.- odwróciłam wzroki podeszłam do szafy. Nie chciałam teraz słuchać jej paplaniny jaki to Will jest okrutny. Założyłam na siebie pierwszy lepszy top, rybaczki i wyszłam z pokoju. W salonie spotkałam Sam, która patrzała na mnie z drwiną.
-Jak ci minął weekend?-spytała. Wyminęłam ją tylko i wybiegłam z szkoły. Szłam przed siebie nie zważając na mijających mnie śmiertelników. Wyjęłam różdżkę i pomyślałam o tym wspaniałym miejscu. Musiałam pobyć w odosobnieniu. Bez Anie, Sam czy nawet Stevie. Nie znałam jego nazwy w końcu byłam tam tylko raz. To w tamtym zamku chciałam się teraz znaleźć. Zobaczyć te ruiny znowu. W głębi duszy liczyłam, że spotkam tam Willa. Wypowiedziałam zaklęcie teleportacji i skupiłam się na tym fascynującym miejscu. Gdy otworzyłam oczy przede mną widniał zamek, jeśli mogę go tak nazwać, ale całkiem inny. <zobacz>.
-Cholerna teleportacja.-szepnęłam i ruszyłam w kierunku wzgórza. Im byłam bliżej tym bardziej bolała mnie głowa. Był to niezwykle specyficzny ból. Nigdy wcześniej nie czułam czegoś takiego. Gdy znajdowałam się zaledwie sześćdziesiąt metrów od zamczyska przyszła wizja.  
     Była nadzwyczaj wyraźna, ale nie przedstawiała niczego złego. Widziałam przytulającego się Willa. Postać, którą tak tulił była do mnie odwrócona tłem. Gdy już się odwróciła rozpoznałam w niej Anie. Dopiero potem się zorientowałam, że Will płakał. Policzki dziewczyny były suche. Czyli to ona go pocieszała, a Will mimo swojej twardej postawy, uronił łzę. Rozglądał się w koło szukając kogoś wzrokiem. Wypuścił dziewczynę i podszedł bliżej mnie. Przecież mnie tu nie było na prawdę. Zatrzymał się kilka centymetrów ode mnie  i opadł na kolana.
 Gdy się otrząsnęłam siedziałam już na ziemi. Byłam cała spocona. Strasznie denerwowały mnie te wizje. Zwłaszcza to, że nigdy się ich nie spodziewałam. Jak miałam to tłumaczyć Willowi? Zaraz by pomyślał, że ma dziewczynę chorą psychicznie. Spojrzałam na bransoletkę od niego i jeszcze raz na wygrawerowany napis na serduszku. ,,Tylko ty". Zagryzłam wargę i podniosłam się. Musiałam to wszystko sobie poukładać w głowie. Wyjęłam różdżkę. Miałam już wymawiać zaklęcie gdy zobaczyłam zbliżające się w moją stronę postacie. Miały czarne peleryny z kapturami, które zakrywały im głowy. Poruszali się powoli. Zza czarnego materiału widać było umięśnioną sylwetkę. Szybko wypowiedziałam zaklęcie i po chwili stałam na korytarzu w szkole. Usiadłam w jednej z wnęk i zanurzyłam twarz w dłoniach. Gdy usiadła obok mnie dziewczyna spojrzałam na nią. Ania uśmiechnęła się do mnie i przybliżyła.
-Zoey coś się stało?- poczułam jak po moim policzku spływała łza. Otarłam ją szybko i uśmiechnęłam się. Teraz musiałam schować do kieszeni swoją zazdrość i się uspokoić.
-Nic. Po prostu nie daję sobie rady.- Anie przytuliła mnie jak prawdziwa przyjaciółka i odsunęłam moje włosy na bok. Stevie nigdy nie była taka czuła, a mimo to kochałam ją. Anie była miła, ale... inna.
-Chodzi o Willa prawda?-  nie mogłam powiedzieć jaj o wizji więc przyznałam jej rację. Wolałam rozmawiać z nią o nim niż o mojej zdolności. Przytaknęłam i oparłam głowę o jej ramieniu.
-Nie wiem... Gubię się w tym wszystkim... Niby udajemy, ale ja czuję coś więcej... Chcę by było coś więcej...-powiedziałam i spojrzałam w jej oczy. Nie widziałam w nich ani grama złości czy nienawiści jak w przypadku Sam. Tylko zrozumienie. Dziewczyna przytaknęła i jeszcze raz mnie przytuliła. Pierwszy raz od przyjazdu tutaj mogłam z kimś porozmawiać o wszystkim. No, prawie wszystkim. Ale o wizjach też miałam zamiar ją poinformować tylko później. Z Stevie tak nie mogłam. Ona zaraz była wściekła, że popełniam błędy. Chciała mnie chronić za wszelką cenę, ale ja tego nie potrzebowałam.
-Widzisz. Miłość jest skomplikowana. Nie umiem zbytnio ci pomóc, ale jeśli chcesz się komuś wyżalić to jestem do dyspozycji.-powiedziała i szeroko się uśmiechnęła. Podniosłyśmy się i poszłyśmy w stronę salonu. Anie ciągnęła za sobą walizkę ,a ja jej drugą. Gdy weszłyśmy do salonu zaczęły się szepty.-Nie przejmuj się. Zaraz im się znudzi.-powiedziałam cicho do Anie, a ona przytaknęła.-Dziewczyny to Anie.Nasza nowa koleżanka i współlokatorka Sary.- Sara pomachał przyjaźnie dziewczynie i podbiegła do nas. Złapała Anie za rękę, wyrwała mi jej drugą torbę i pociągnęła ją do pokoju. Stevie siedziała na podłodze z wściekłą minę i patrzała prosto w telewizor.
        *** 

Na śniadaniu nic nie zjadłam. Byłam zbyt z kołowana i zdenerwowana. Byłam coraz bardziej wyczerpana, ale nie zwracałam na to uwagi. Stevie jednak nie odpuszczała. Podstawiła mi pod nos płatki i patrzała uważnie. Odsunęłam miskę od siebie i się podniosłam. Zaraz jednak opadłam na krzesło z powrotem. Ból głowy nie dawał mi spać, a teraz nawet chodzić. Gdy poczułam na ramionach ciepłe dłonie Willa od razu się rozweseliłam. Na mojej twarzy zawitał szczery, ale słaby uśmiech. Usiadł obok nie zważając na Stevie, która udawała odruch wymiotny.
-Coś słabo wyglądasz.-powiedział i pocałował mnie w usta. Nie umiałam tego ukryć. Zaraz mieliśmy iść na lekcję obrony przed czarną magią w terenie, a ja nie mogłam się podnieść.
-Źle się czuję...-powiedziałam i oparłam głowę o jego ramię.-Całą noc nie spałam.-westchnęłam i spojrzałam w stronę Anie, która dawała Willowi nie znane mi znaki.
-Cały czas ci to mówię.-powiedziała Stevie i zabrała się za pałaszowanie kanapek z pomidorem.
-Nie ważne. Chodźmy się przejść przed lekcjami.-powiedziałam i wstałam z miejsca, ciągnąc za sobą Willa. Gdy wyszliśmy już na dwór zaczęło kręcić mi się w głowie. Przykucnęłam i wzięłam głęboki wdech. Will złapał mnie w pasie i mocno trzymał.
-Dobra Zoey idziemy do pielęgniarki i to już.-powiedział. Jego słowa docierały do mnie z opóźnieniem. Obraz przed oczami zaczął mi wirować w kółko. Czułam jak Will niesie mnie, a zaraz potem zemdlałam.
***
Obudziłam się u siebie w pokoju. Koło mnie siedziała Anie i Will. Przyglądali mi się badawczo jak jakiemuś kosmicie. Rozejrzałam się w koło i zobaczyłam w drzwiach Buldoga. Uśmiechał się przyjaźnie lecz nie widziałam tego uśmiechu u Willa. Na jego twarzy widziałam raczej złość i pogardę. Patrzył na mnie z taką wściekłością w oczach jakiej jeszcze nigdy nie widziałam. Gdy chciałam złapać go za rękę podniósł się z łóżka i odwrócił tyłem do mnie.
-Czemu mi nie powiedziałaś?-spytał zaciskając zęby. W pierwszym momencie poczułam się podle, ale sama nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Czego?-powiedziałam cicho. Anie poklepała mnie pocieszająco po dłoni i wyszła z pokoju razem z Loganem.  Usiadłam na łóżku i patrzałam w plecy Willa. Gdy się obrócił był spokojniejszy, ale nadal zdenerwowany.
-Że masz wizje. Musze dowiadywać się o tym od pielęgniarki?! Własna dziewczyna ma przede mną sekrety!-krzyczał. Tak zdenerwowanego nie widziałam go jeszcze nigdy. Zaciskał dłonie w pięści i powstrzymywał się, by się na mnie nie rzucić. 
-Każdy ma sekrety. Ty na pewno też.-już chciał mi przerwać, ale mu nie dałam.- Bałam się, że mnie odtrącisz. Będę dla ciebie dziwolągiem.-powiedziałam przez łzy. Na chwilę zobaczyłam w jego oczach ból, ale zaraz znowu odrazę i wściekłość.
-Myślałem, że znaczę dla ciebie coś więcej... Pomyliłem się...-powiedział i wybiegł z pokoju trzaskając drzwiami. Po moich policzkach płynęło coraz więcej łez. Gdy do pomieszczenia weszła Stevie widziałam na jej twarzy ból, ale nie zły. Podeszła do mnie i mocno przytuliła. Pierwszy raz chyba z własnej woli. Ukryłam twarz w jej t-shirt. Odsunęłam się i spojrzałam przez okno. Moja wizja właśnie się sprawdzała. Will trzymał w objęciach Anie. Will płakał. Tak samo jak w mojej wizji chłopak ukląkł na trawie i zaczął walić w nią dłońmi. Oparłam czoło o szybę i pomyślałam....To już koniec...

____________
Od Oli: Napisałam. Myślałam, że będzie gorzej, ale może być. Trochę zmieniłam akcję tą kłótnię, no i Will wie o wizjach Zoey, ale nie szkodzi. Sądzę, że Jemi wszystko wyprostuje :)
Następny: Oczywiście Jemi :)

5 komentarzy:

  1. Ja też tak sądzę :D
    A co z tego wyjdzie tonie wiem :P
    Chcecie ,żeby się pogodzili ? :D
    Jemi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ! Najbardziej podoba mi się końcówka ;) Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Pokłócili się... Nie !
    Niech się pogodzą !
    Było już tak ładnie :)
    Julia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! Z niecierpliwością czekam na nexta :D Hyllie - nie chce mis się już logować ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. To co przeczytałam jest nawet fajne, tylko niektóre momenty dziwne ; )

    Ola ; ]

    OdpowiedzUsuń