sobota, 23 lipca 2011

3. O matko to ja! Ja nią jestem! Nie możliwe! To jakaś paranoja!

                                                                       Zoey
Wracając do internatu dziewcząt myślałam o wszystkim o czym nie powinnam.  W końcu Will mnie pocałował, a ja znam go jeden dzień. To zdarzenie potwierdza, że nigdy nie kochał naprawdę. Nim się obejrzałam staliśmy przed drzwiami wejściowymi do salonu. Spojrzałam jeszcze raz w brązowe oczy chłopaka po czym on pocałował mnie w policzek. Mimo, że nie był to już tak gorący pocałunek, nadal czułam pod skórą ciepło jego warg. Jak to ja w takiej chwili zarumieniłam się. Nienawidzę działania mojego ciała na intensywne uczucia.  Will otworzył mi drzwi do pokoju i lekko się ukłonił jak w starodawnym filmie. W środku nikogo już nie było. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi w końcu jutro kolejny dzień szkoły. Pomachałam mu na pożegnanie i wbiegłam po schodach do pokoju. Usłyszałam za sobą tylko cichy głos.
-Do jutra…- nie usłyszałam dalszych słów bo wbiegłam już do pokoju. Gdy zobaczyłam na łóżku śpiącą Stevie zwolniłam i z ciszyłam kroki.
-O nie…- wyszeptałam. Kurde, całkiem zapomniałam o koszulce. Z ciągnęłam ją szybko z siebie  i wrzuciłam do torby.  Położyłam się powoli w łóżku i obróciłam w stronę ściany.
   Byłam w czyimś pokoju. Nie był on mój czy innych dziewczyn. Musiał znajdować się w internacie chłopców. Oglądałam wszystko jak by z boku.  Na środku łóżka siedziała dziewczyna, była całkiem naga a z jej policzka z ciekała stróżka krwi. Patrzała się na postać po przeciwnej stronie pokoju. Chłopak trzymał nóż i uśmiechał się szyderczo. Widziałam go jedynie z profilu, ale nie mogłam powstrzymać wzroku od tego uśmiechu. Nie widzieli mnie. Podniosłam się powoli i podeszłam do okna.  Nie znałam tego chłopca, ani dziewczyny byli mi obcy, ale czułam, że  zaraz stanie się coś złego. Spojrzałam panicznie za zegar. Była godzina 23:59. Gdy tylko duża wskazówka przesunęła się mężczyzna skoczyła na swoją ofiarę.
Siedziałam cała spocona na moim łożu. Mój oddech był przyspieszony jak nigdy. Spojrzałam na Stevie ,które dalej chrapała. Powoli skierowałam wzrok na zegarek. Mieliśmy godzinę 4:00 nad ranem. Opadłam z powrotem na pościel i zamknęłam oczy skupiając się na moich wspomnieniach z przeszłości.
                                                                  ***
Siedziałam w ławce i patrzałam na nauczyciela zielarstwa w spokoju. Nie umiałam skupić się na lekcji. Przypłaciłam to kilkoma uwagami nauczyciela w moją stronę. Na koniec lekcji  Mufel pytał. Jak zwykle wypadło na mnie za co wszyscy uczniowie mi dziękowali.
-Masz szczęście, że jesteś nowa. O czym ty tak myślałaś?- zapadła chwila ciszy po czy Stevie dodała.-Jak tam rozmowa z Willem?- zmierzałyśmy w stronę klasy obrony przed czarną magią. Zauważyłam na końcu korytarza chłopaka, który wczoraj mnie pocałował. –Obudź się dziewczyno!- krzyczała mi do ucha Stevie.
-Ok. Nic. Po prostu przeprosił mnie i tyle.- nie mogłam jej powiedzieć o co mnie po prosił. W końcu wpadła by w szał. Jak na osobę dla, której nic nie znaczę, strasznie się o mnie martwiła.  Odwróciłam wzrok od dziewczyny, bo obok nas stał już Will. Zauważyłam, że przyszedł sam, ale chłopaki  w tym jeden z nich to Logan, uśmiechali się i obserwowali nas.
-Dobra. To ja spadam…- wymamrotała Stevie- Tylko nie wpakuj się w jakieś bagno.- powiedziała to tak cicho bym mogła usłyszeć to tylko ja. Gdy byliśmy sami, no może nie całkiem zaczęłam szukać w torbie koszulki.
-Co jest?- odezwał się Will. Na jego ustach gościł uśmiech, a oczy miał uradowane.
-Twoja koszu…
-Zatrzymaj ją.- powiedział łapiąc mnie za nadgarstek. Czułam pod skórą jego tętno. Ciepły dotyk przeszywał mnie na wylot. Mimo tego szybko wyrwałam rękę z uścisku. Chłopak spojrzał na mnie już trochę bardziej smutnym wzrokiem. -To znaczy, że się nie zgadzasz?- już chciałam powiedzieć że tak, to- to oznacza, ale coś nie pozwalało mi powiedzieć tych słow.
-Nie- powiedziałam cicho i podniosłam wzrok z nad podłogi. Po drodze spotkała dobrze umięśnione ciało chłopaka, ale to co zobaczyłam na końcu było najbardziej pociągające.  Jego błyszczące ze szczęścia czekoladowe oczy i śnieżno biały uśmiech nie pozwalał mi wymówić niczego więcej. Moje rozmyślenia nad wspaniałym ciałem chłopaka przerwał dzwonek. –Zgadzam się ,ale teraz musze iść.- szłam już w stronę klasy gdy Will złapał mnie w pasie i przysunął do siebie tak blisko, że czułam na swoim ciele jego oddech. Oparł czoło o moje i spojrzał mi głęboko w oczy. Po moim ciele przeszedł dreszcz rozkoszy. Wszystko co było wokół zniknęło jak wczoraj w świecie magii.
-Do zobaczenia.- wyszeptał mi do ucha i delikatnie, ale stanowczo pocałował mnie. Tak jak ostatnio poddałam się temu całkowicie chcąc by to trwało wiecznie. Gdy oderwaliśmy się od siebie czułam nie dosyt i chciałam więcej, ale znów pomyślałam, że znamy się dwa dni i on mnie nie darzy  uczuciem. Puściałam się biegiem w stronę klasy.
***
Cały dzień siedziałam w ławce jak nie przytomna. Nawet nie podziałały na mnie krzyki Stevie i nauczycieli. Monic( nauczycielka Czarnej Magii) przyglądała mi się cały czas i nie pozwalała odprężyć się choć na chwilę.
-Co się dzisiaj z tobą dzieje?! Twój pierwszy dzień w szkole, a ty chodzisz jak we śnie!.- krzyczała na mnie po raz kolejny Stevie gdy wracałyśmy po całym dniu do internatu.
-Bo tak się czuję…- powiedziałam głupio i od razu ugryzłam się w język. Jak mogłam palnąć coś tak głupiego?!
-Dobra. Mów co on takiego zrobił?!- Stevie potrafiła być strasznie upierdliwa i wiedziałam, że nie odpuści.
-Spytał się czy będę jego dziewczyną.- dziewczyna wybałuszyła oczy, ale nim zdążyła coś powiedzieć poprawiłam się- Ale tylko po to by Sam się od niego odczepiła.
-Wiedziałam.- wyszeptała Stev.- Mówiłam ci, że cię wykorzysta?! Po co się zgadzałaś?!- czemu nie umiałam jej powiedzieć, że dla mnie to jest nie ważne.? Że czuję do niego coś czego nigdy nie czułam do nikogo? Stevie miała rację. On mnie tylko wykorzystuje, a ja mu się daję. Nie umiem się mu oprzeć.
-Nie ważne. Słuchaj… Dziś w nocy miałam dziwny sen. Czułam się jak bym śniła na Javie.- dziewczyna wytrzeszczyła oczy i usiadła na kanapie w salonie.
-Nie możliwe… Widzisz… -nie mówiła cicho, ale z ciszyła głos jak by bała się tego co zachwalę powie- niektórzy czarodzieje mają moce. Wiem to dziwne. Hm… np. są bardzo szybcy, albo bez nauki umieją wszystko już pierwszego dnia.- nie zdziwiło mnie to w końcu jestem w szkole magii.- Kiedyś słyszałam, że jest coś takiego jak przewidywanie przyszłości. Jedna dziewczyna w szkole u nas ma taką moc, ale ona widzi tylko we śnie. Może masz to samo?- usiadłam obok niej i krótką chwilę zastanawiałam się nad znaczeniem jej słów.
-To nie możliwe. Ja jest zwykła i nawet nie umiem czarować.
-Jeszcze.- powiedziała już normalnym głosem Stevie.- Jesteś tu pierwszy dzień, to dlatego. Co widziałaś?- zabrałam się za opowiadanie. Opisałam postacie ze snu z najmniejszą skrupulatnością.  Gdy skończyłam swoją opowieść Stev zaczęła zbierać myśli.
-Chłopaka nie znam... Co do dziewczyny to wiem dokładnie kto to. Nie mogę uwierzyć, że nie rozpoznałaś jej.- patrzałam na nią jak na jakieś Ufo i czekałam na odpowiedź kim była dziewczyna z strugą krwi na twarzy. Stevie pociągnęła mnie do lustra obok szafy. Dalej patrzałam na nią nie wiedząc o co jej chodzi. Przyglądałam się moim brązowym włosom opadającym na ramiona i twarzy, która była jeszcze cała. Jeszcze…
-O matko to ja! Ja nią jestem! Nie możliwe! To jakaś paranoja!- opadłam na podłogę i skuliłam się w kłębek. Stevie pociągnęłam mnie za rękę bym wstała i złapała za ramiona.
-Spokojnie. To jeszcze nic nie znaczy. Przyszłość można zmienić- przytaknęłam i wymusiłam uśmiech. W tym momencie do pokoju wpadała Sam. Patrzała na mnie z bólem, ale nie znalazłam w jej oczach nienawiści. Czułam, że to tylko przykrywka.
-Możemy pogadać?- wyszeptała i spojrzała na Stevie.- Same.- przyjaciółka spojrzała na mnie, a gdy pokiwałam twierdząco głową poszła do pokoju na górze. Stałam na środku pomieszczenia z rękoma opartymi o lustro. Widziałam Sam tylko w jego odbiciu. Znów wyczułam w jej spojrzeniu coś złego i nieprzyjemnego. Obróciłam się, a gdy to zrobiłam Sam stała tuż za moimi plecami.
-Co chcesz?- powiedziałam zdziwiona, że mój głos brzmi tak ostro i się nie łamie. Ją też najwidoczniej to zaskoczyło i zbiło z tropu, bo na chwilę się zawahała.
-Muszę ci coś powiedzieć o Willu. On nie jest taki uroczy na jakiego wygląda.- teraz byłam pewna, że chce mnie od niego odepchnąć. Stałam w ciszy i czekałam na kolejną informację na jego temat.
-Coś jeszcze?- powiedziałam znudzona czekaniem. Usiadłam na kanapie i spojrzałam w szare oczy dziewczyny. Byłą świetną aktorką.
-Jesteś w nim zakochana.- nie było to pytanie więc postanowiłam nie odpowiadać.-  Niech zgadnę. Zabrał cię wczoraj do ruin zamku?. Robi tak z każdą. Też tam z nim byłam.- coś stanęło mi w gardle. Bałam się odezwać, bo wiedziałam, że tym razem mój głos będzie się wahał i łamał.- To tyle. Miłego życia.- powiedziała i odeszła. Położyłam głowę na oparciu i zamknęłam oczy. Nie mogłam skupić się teraz na niczym. Nawet na Willu. Nie umiałam uczepić się jednego zdarzenia. Chłopak ze snu, ja jako ofiara, a dla Willa jestem kolejną laską, którą może przelecieć. Podniosłam się trochę za szybko i zakręciło mi się w głowie. Pewnie bym upadła gdyby nie dłonie Willa podtrzymujące mnie.
-Nic ci nie jest?- w jego głosie słychać było przerażenia, ale może udawał tak samo jak Sam na początku gdy przyszła i chciała pozbyć się Stevie.
-Wszystko gra. Co tu robisz?- spytałam odskakując od mojego tematu.
- Chciałem zobaczyć cię.- podniósł mój podbródek tak bym patrzyła mu w oczy, a  ja go szybko wyrwałam.- Coś nie tak?- zraniłam go, wiedziałam. Moje wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju. Nie umiałam go zranić.
-Nie… po prostu… Przecież nie musimy tu udawać. Nikogo tu nie ma.- powiedziałam i utkwiłam wzrok powrotem w swoich stopach.
-No, tak. Racja…- teraz i on odwrócił wzrok.- To… jak byś chciała pogadać to dzwoń.- uśmiechnął się sztucznie i zniknął za drzwiami.
-Co ty wyrabiasz dziewczyno!- krzyknęłam sama na siebie. Po policzku spłynęła mi samotna łza. Nienawidziłam gdy ktoś cierpiał z mojego powodu. Nawet Will dla, którego jestem tylko zabawką. Otarłam twarz rękawem i wbiegłam po schodach do pokoju. Stevie siedziała nad książkami i udawała, ze odrabia zadanie z zielarstwa. I tak wiedziałam, że da komuś by zrobił je za nią. Jak dziś rano.
-Co chciała?- wzruszyłam tylko ramionami i usiałam po turecku na łóżku.
-Jak ci idzie?- nie chciałam poruszać teraz tematu ani Sam, ani Willa. Postanowiłam z kupić się na zadaniu. Wyjęłam książki i zaczęłam rysować po zeszycie.
***
Po z kończeniu wszystkiego co było zadane siedziałyśmy z Stevie na moim łóżku i oglądałyśmy zdjęcia mięśniaków w gazecie.
-Zadzwonię do taty.- powiedziałam i wyjęłam z kieszeni telefon. Miałam jednego sms od Willa.
,, Spotkamy się o 22:00 pod murem?” Spojrzałam na zegarek. Była godzina 19:30. Miałam jeszcze sporo czasu. Odpisałam szybko
,,Tak i zadzwoniłam do taty.
-Hej...Wszystko w porządku… Wiem, ze miałam zadzwonić wczoraj, ale było dużo roboty… Tak… Zajęcia są super… Stevie…- po całej tej naszej wymianie zdań rozłączyłam się i spojrzałam na Stevie.
-Co?- spytała zaskoczona.
-Mogę Willowi powiedzieć o moim śnie? Może coś poradzi…- dziewczyna tylko westchnęła i odpowiedziała.
-Rób co chcesz.- ucałowałam ją w policzek. Co nie zbyt jej się spodobał, bo od razu go wytarła po czym poszłam wziąć prysznic.
***
Wymknęłam się z pokoju i szybkim krokiem dotarłam pod mur. Nie było pod nim jeszcze Willa. Mogłam spokojnie wypróbować zaklęcie.
-Hmm… Jak to szło? Mury są jak chmury- powiedziałam i przeniknęłam przez mur. – Jest! –powiedziałam widząc drugą stronę muru. Była ona cała pomalowana i wypisana imionami. Ta część wyglądała identycznie jak moja więc postanowiłam wybrać się do ich salonu. Cicho jak myszka szłam przez korytarz. Stojąc przed drzwiami wzięłam głęboki wdech, a  gdy chciałam wejść ktoś otworzył drzwi.
-O. To ty Zoey. Will miał właśnie wychodzić.- chłopak wciągnął mnie do środka. Było tam kilka chłopców i jedna dziewczyna.
-Jesteś. Mieliśmy spotkać się koło muru.- powiedział Will schodząc po schodach i zapinając koszulę.  Patrzyłam na niego w osłupieniu. Oczy mu lśniły, a na sobie miał spodnie i do połowy zapiętą koszulę.
-No tak, ale…- chłopak zamknął mi usta pocałunkiem co zupełnie mnie zaskoczyło. Gdy oderwał się ode mnie obrócił się w stronę chłopaków no i jednej dziewczyny.
-Zoey. To Logan, Matt, Aron- wskazał na chłopak obejmującego dziewczynę.- i jego dziewczyna Judy. Ludzie to Zoey. -Matt podniósł się z łóżka i podszedł do mnie. Pocałował mnie w rękę.- Zostaw ją młody.- powiedział Will odpychając go.
-My się znamy.- powiedziała Logan z uśmiecham na ustach. Mimowolnie odwzajemniłam uśmiech.
-Hej- wymamrotał Aron nie odrywając oczu od Judy, a  ta tylko mi pomachała.
-No, to idziemy- powiedział Will i pociągnął mnie w stronę wyjścia.


_____________
Od Oli: I jest trójeczka. Jak się podoba? Powiem wam w tajemnicy, że napisałam ją już w dzień gdy Jemi dodała swój:D Szybka jestem co? No, ale współwłaścicielka tego bloga pojechała na wakacje i nie miała by jak was poinformować o nowej notce. Hm... Co tu jeszcze....Chyba nic.
Następny: Jemi :) Liczę, że będzie szybciutko :D

4 komentarze:

  1. Cholernie mi się podoba twój rozdział :D
    Ja też liczę na to ,że będzie szybko :P
    Jemi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Musze przyznać,że opowiadanie zaczyna się co raz lepiej rozkręcać :) Podoba mi się. Jest wspaniały ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest dobrze :)
    Czekam na kolejny...
    Julia.

    OdpowiedzUsuń