sobota, 16 lipca 2011

2. Tym razem jest inaczej...Ona jest inna...

                                                                  Will

Szedłem przez korytarz jak najciszej umiałem. Gdy już dostałem się do akademika dziewcząt pobiegłem do pokoju Stevie. Dobrze wiedziałem ,że właśnie tam zastanę Zoey. Po drodze minęła mnie dziewczyna w krótkiej halce. Zatrzymałem się i patrzyłem jak znika za rogiem...Mmmmm… Muszę zacząć bywać tu częściej.
-Ogarnij się człowieku.- Mruknąłem do siebie po czym wziąłem jeden głęboki oddech i zapukałem cicho do drzwi. Te po chwili się otworzyły i zobaczyłem Stevie.
-O nie... to ty a już liczyłam ,że nie przyjdziesz.- Podparła ręką swoje biodro.
-Ja też cieszę się ,że cię widzę.- Uśmiechnąłem się do niej i zapytałem- Zoey gotowa ?
-Tak. Cześć- Odparła dziewczyna pojawiając się nagle w drzwiach.
-Cześć. Ładnie wyglądasz- Mruknąłem biorąc ją za rękę. Na jej policzkach zagościł rumieniec i cicho podziękowała. A to wszystko znaczy ,że ja jestem fantastycznie pociągający a ona to zauważa. Mogę się założyć ,że bardzo dużo o mnie myślała.

                                                           ***

            Staliśmy przed murami :
-Że co mam zrobić?!- Powiedziała zdenerwowana.      
-Przeniknąć przez mur kotku.- Mruknąłem cicho i włożyłem kosmyk jej włosów za ucho. Nagle poczerwieniała na twarzy.
-Nie mów tak do mnie!- Krzyknęła odpychając moją dłoń. Zabolało...jeszcze żadna dziewczyna dosłownie żadna nie odtrąciła mojej ręki.- Spokojnie Zoey...- Szeptała sama do siebie. Trochę tym wszystkim znudzony oparłem się ramieniem o mur.-Jak mam to zrobić?- Zapytała już spokojniej. Zdziwiony jej zachowaniem nie kontaktowałem jeszcze kilka sekund. 
 -No, więc... skup się na tym i wypowiedz...- Zaciąłem się. Jak można zapomnieć zaklęcia w takiej chwili ? Oderwałem wzrok od jej brązowych oczu i mruknąłem.- Mury są jak chmury...- Z jej strony zero reakcji. Zerknąłem na nią błagająco...mogą nas przecież złapać w każdej chwili.- Dobra ja pójdę pierwszy...- Po chwili znalazłem się już na drugiej stronie.
-Ok. Zoey... Dasz radę... To tylko mur, a ty jesteś czarodziejką.- Krzyknąłem. Usłyszałem jeszcze jak wciąga powietrze do ust po czym cicho wypowiedziała zaklęcie.
-Zoey ?- Kurwa !!! Nie , nie , nie! -Co ty tu robisz ?- Przeniosłem się na drugą stronę muru (będąc niewidzialnym) i błagałem abym się tym razem pomylił.
- Czemu chcesz się dostać do internatu chłopców? Idziemy do mojego gabinetu.
Ostatnia iskierka nadziei zgasła. Zoey opuściła głowę. Patrzyłem na całą tą sytuacje i nic nie mogłem zrobić. Czemu ona nie umie czarować do cholery ?! Spokojnie Will...spokojnie. Nie mogę znowu zostać ukarany... Nie mogę. Rzuciłem zaklęcie i stałem się widzialny. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę szukając pomocy a ja tylko zacząłem ją błagać by mnie nie wydała. Smutno na mnie spojrzała i delikatnie skinęła głową. Wierzyłem ,że nic nie powie, pomimo to szybko przeniknąłem przez mur. Rzuciłem się w bieg ku głównemu salonowi. Wbiegając uderzyłem w Arona.
-Stary...Gdzie jest Zoey ? Czemu biegłeś ?- Mruknął dziwnie na mnie patrząc.
-Złapali nas. To znaczy ją. Kończymy imprezę bo coś mi się zdaje ,że wpadnie tu dyrektorka.- Logan wyłączył muzykę i zaczął zwijać sprzęt. Aron wyprowadzał z pomieszczenia ludzi informując ich o naszej wpadce.
Gdzie młody ?- Zapytałem szukając go wzrokiem.
-Poszedł do swojego pokoju z jakąś laską.-Powiedział Buldog pakując głośniki do walizek.
-Jego szczęśliwy dzień dobiegł końca...- Powiedziałem cicho, pomimo to Logan zaśmiał się głośno. Wbiegłem na górę i zacząłem walić pięściami o drzwi. Usłyszałem przerwany śmiech a potem Matt krzyknął.           
-Spadaj stąd !                                                                                                                               
-Matt cioto ! Złapali nas , zwijajcie się !- Wróciłem do pomieszczenia i zacząłem ogarniać pokój. Gdy już doprowadziliśmy go wspólnymi siłami do porządku z góry zszedł Młody w towarzystwie jakiejś laski.           
-Odprowadź ją.-Mruknąłem wiedząc ,że będzie mi później za to dziękował na kolanach. Aron spojrzał na mnie powstrzymując się od śmiechu.  
-Jaki miły przyjaciel się znalazł - Powiedział Torres udając głos dziewczyny. Logan wybuchnął śmiechem. Prychnąłem i się do niego uśmiechnąłem.
-Ty to jesteś zabawny- Mruknąłem z sarkazmem.- Tak właściwie to czemu my się kumpujemy z młodym ?- Zapytałem ni z tego ni z owego.
-Bo rozwalił tekstem Logana…Nie mów ,że nie pamiętasz !- Ryknął śmiechem Aron.- Nikt nie wiedział skąd wzięła się ksywa Logana (Buldog) a on wtedy na to : Bo to jest pies na panienki !    
-To nie było zabawne…- Rzucił Logan. Śmiejąc się opuściliśmy główny salon i poszliśmy do pokojów. 

                                                          ***

Odwróciłem się na plecy po raz setny.
-Will możesz się spokojnie położyć ?! Chcę spać !- Wydarł się na mnie Logan. Dzieliłem z nim pokój.                                                                                                                                                    
 -No właśnie nie mogę…Myślę o Zoey.- Mruknąłem patrząc się przed siebie. Mój najlepszy przyjaciel westchnął i powiedział.
-No to idź i z nią pogadaj.- Tylko z nim dzieliłem się takimi informacjami bo wiedziałem ,że zachowa je dla siebie. Po za tym miewał bardzo często genialne pomysły.
 -Racja. Kryj mnie…-Powiedziałem wstając. Ubrałem na siebie spodnie i jakąś koszulkę. Po czym wziąłem do ręki swoją różdżkę i wyszedłem z pokoju.
                   
            Odetchnąłem głęboko…Powoli wszedłem do salonu dziewcząt. Było zupełnie ciemno, jedyne światło rzucał włączony telewizor. Od razu zaważyła mnie Stevie. Szepnęła coś do Zoey po czym ta się podniosła i do mnie podeszła.   
-Musimy porozmawiać.- Mruknąłem łapiąc ją za rękę. Chwile pomyślała po czym wyrwała swoją dłoń z mojej. No to chyba jest naprawdę wkurzona.
-Słucham…-Mruknęła patrząc na własne stopy.
 -Nie tu…Chodź. Znam całkiem przyjemne miejsce. -Spojrzała na mnie spod byka.- Zaopiekuje się tobą. Nie martw się.- Chwilę się zastanawiała po czym przytaknęła. Tym razem wyciągnąłem do niej dłoń czekając aż sama ją chwyci. Spojrzała się za siebie. Stevie zaczęła poruszać głową przecząco. Uśmiechnąłem się do niej tak samo jak tego dnia gdy się poznaliśmy. Mój urok wygrał. Po chwili szliśmy zupełnie ciemnym korytarzem. Jedyne światło pochodziło od mojej różdżki choć i tak było delikatne. Nagle się zatrzymałem. Przywarłem do ściany. Zoey szybko uczyniła to samo. Wyjrzałem zza muru. 
-Cholera…Znowu ona.-Dziewczyna spojrzała na mnie z paniką w oczach. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć już byliśmy niewidzialni. Gdy dyrektorka przechodziła obok nas Zoey przytuliła się do mojego ramienia i wstrzymała powietrze. Miło.                                                
-No dobra poszła.- Dziewczyna oderwała się ode mnie i się zarumieniła. Lubię wprowadzać ją w taki stan.- Chodź
-Idziemy na dwór ?-Zapytała zdziwiona. 
-Tak.
-Będzie mi zimno.- Zdjąłem z siebie koszulkę i podałem jej ją. Z szokiem zerknęła na mój tors. Patrzyła się przez kilka sekund po czym przełknęła głośno ślinę i wciągnęła na siebie moją koszulkę. Z ogromnym uśmichem na twarzy odwróciłem się w jej stronę. Lubie jak się czerwieni. Pociągnąłem ją za rękę. Za pomocą magii wyszliśmy niezauważeni z budynku.
-Gdzie teraz ?
-Do innego świata , świata magii...- Otworzyła szeroko oczy. Jedno machnięcie różdżką i znaleźliśmy się na ogromnej zielonej łące. Szliśmy przed siebie w ciemność. Nagle zaczęły się ukazywać niewyraźne kształty zamku.>Zobacz<. Gdy weszliśmy na ruiny Zoey mruknęła.
-Pięknie...
Cisza zupełna cisza...
-Uciekaj ! Biegnij ! Will! - Spojrzał przerażony na krzyczącego bruneta. -Oni idą !
Dwa głośne słowa...Sekundy w których z różdżki nasastnika wydobywa się zielona wiązka mocy... Nagle w zamku zrobiło się jasno...Zdążył jeszcze tylko spojrzeć na przerażoną twarz brata...
Zacisnąłem z całej siły zęby i zamknąłem oczy. Czemu teraz ? Czemu przypomina mi się to właśnie teraz ?
-Will ?- Zapytała.
-Przepraszam...-Walczyłem ze wspomnieniami. To nie było teraz najważniejsze.
-Więc...co mi chciałeś powiedzieć ?- Usiedliśmy na trawie patrząc na okolice przez ogromną dziure w ścianie.
-Nie wydałaś nas prawda ?- Cała poczerwieniała na twarzy. Ups...chyba ją zdenerwowałem.
-Nie.- Syknęła.- I tylko po to mnie zaciągnąłeś ,aż tutaj ?! Mogłeś o to zapytać równie dobrze w internacie !- Wydarła się. Patrzyłem na nią w szoku.
-Jaa...a...niee...-Jąkałem się jak mały dzieciak. Otrząsnąłem się i mruknąłem.- Przepraszam...zachowałem się wtedy jak kretyn. Powinienem był ci pomóc...Ale po prostu nie mogłem tego zrobić.
-Mogłeś i to bez problemu !
-Wcale nie ! Nie rozumiesz ,że wkopałbym wtedy i chłopaków ?! A tak to przynajmniej miałem pewność ,że dyrektorka tobie po prostu odpuści po jakimś czasie !- Wkurzony krzyknąłem.
-Dzięki tobie dręczyła mnie jakieś trzydzieści minut !
-Przepraszam ! Jest mi naprawdę przykro ! Nie mogłem przez to spać !- Krzyczeliśmy na siebie jak para idiotów.
-Przeprosiny przyjęte !- Wydarła mi się prosto w twarz. Nagle jej rysy zaczęły łagodnieć i wróciła ta Zoey którą poznałem w męskiej toalecie.
Była blisko , bardzo blisko.
Przysunąłem się delikatnie. Po chwili jej usta zachłannie całowały moje. Mocno ją do siebie przyciągnąłem. Jedną ręką złapałem w pasie a drugą wplotłem we włosy. I nagle czas jakby stanął. Gdy się od siebie oderwaliśmy dopiero zdałem sobie sprawę z tego co tu zaszło. Jedyne co było słychać to nasze głośne oddechy.
-Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę... Bardzo bym chciał aby Sam wreszcie dała mi spokój ... Ciągle do niej nie dochodzi ,że już nie jesteśmy razem.
-Iiii ?-Zapytała.
-Będziesz udawać moją dziewczynę ? -Na jej twarzy malował się szok.- Spokojnie , nie musisz się zgadzać tak od razu zastanów się nad tym dobrze i jutro daj mi znać.- Przytaknęła.- Wracajmy bo się zorientują ,że nas nie ma.

                                                                  ***

            Wszedłem do pokoju jak najciszej i położyłem się na łóżko. Uśmiechnąłem się sam do siebie:
-Co tam się stało ,że tak się cieszysz Driver ?- Zapytał Logan odwracając się powoli w moją stronę.
-Pocałowaliśmy się.
-Znasz ją zaledwie jeden dzień ! A... nie u ciebie to normalne.- Mruknął.
-Tym razem jest inaczej...Ona jest inna...



___
Od Jemi: Tak szczerze to mi się nie podoba. Strasznie przegadane a pozatym słaba jakość...Musicie mi jednak to wybaczyć bo po raz pierwszy piszę oczami chłopaka a ,że jestem dziewczyną to nie wiem jak to jest :P Mam nadzieję ,że będziecie dla mnie wyrozumiali :) Obiecuję się poprawić ;) Przepraszam za niepotrzebne odstępy w tekście ale miałam spory problem z czcionką i wszystkim z nią związanym :)
Następny: Ola , ale coś podejrzewam ,że nie będziecie czekać długo :P

                                                                                  

3 komentarze:

  1. spoko rozdział ;d czekam na nn ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Przestań wyszedł ci niesamowicie. Poradziłaś sobie w roli faceta ;) Podoba mi się. Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super !
    Julia.

    OdpowiedzUsuń